Igunia wielki mały człowiek 660 gram

Igunia wielki mały człowiek 660 gram
ŻYJ Z CAŁYCH SIŁ...

środa, 15 czerwca 2011

Pierwsza wycieczka pociągiem!!! Rehabilitacja widzenia....

Po 7 miesięcznym oczekiwaniu ( w ramach NFZ)  wreszcie dostałam się z Igunią na rehabilitację wzrokową. Niestety byłyśmy zmuszone skorzystać z przejazdu PKP, aby dostać się do Poznania ( Maciek wyjechał do pracy i zostałyśmy same). I tu przykre niespodzianki, po wejściu do chyba najdroższego pociągu w Polsce Eurocity okazało się, że wejście matki z dzieckiem, no i z wózkiem jest wręcz niemożliwe. Pomijam schody przy wejściu, najgorsze było, że nie mogłam wjechać wózkiem ( korytarz okazał się za wąski) i zająć miejsce siedzące, za które zapłaciłam. Obsługa pociągu niestety wzruszała tylko ramionami.
I to nie koniec przygód. Zajeżdżamy do Poznania na Dworzec Główny peron III i tam kolejne schody. Nie mam jak się z niego wydostać. Winda dla niepełnosprawnych nie działa, przejście dla niepełnosprawnych, które kiedyś było, teraz w remoncie. Zaczepiałam dwóch panów ze straży i zapytałam co mam teraz zrobić? wzruszyli ramionami i zaproponowali mi pójście do robotników, którzy może pozwolą mi przejść. Poszłam, a tam napis WSTĘP WZBRONIONY, kursowałam po peronie  z wózkiem około 4 okrążenia, po czy wzięłam wózek pod pachę z dzieckiem i pokonywałam schody. Najpierw w dół później w górę. MASAKRA na całej linii.
Później wycieczka 10 przystanków tramwajem i prawie byłyśmy na Osiedlu Kosmonautów.
Rehabilitacja wzrokowa trwała godzinkę, ale tylko dlatego, że pół godziny to biurokracja. Później było pokazywanie Iguni plansz czarno- białych, ekranu podświetlonego z czarnymi tarczami ( Iga wybuchała śmiechem na kręcące się koła) oraz  przedmiotów jaskrawych. Rehabilitantka przemiła, salka cała czarno- biała (zasłonki, kołderki, lampa, podusie, ręczniki, totalnie wszystko). Kolejna wizyta w sierpniu. W domu mamy skorzystać z propozycji rehabilitantki, zakupić Iguni materiał czarno- biały i uszyć z niego poszewkę na podusię, kołderkę itp.
Rehabilitantka była zaskoczona, a może raczej zdziwiona, że Iga nie nosi jeszcze okularków i że nie ma zakrywanego zdrowego oczka , żeby to chore stymulować do patrzenia ( prof. Prost nic nam takiego nie zalecił). Zresztą okularki na pewno przepisze po operacji, kiedy będzie już wiadomo jakie Igunia ma nosić.  Metoryka oczu jest prawidłowa, czyli że równocześnie wodzą za przedmiotami. Ładnie odwracała główkę za przedmiotami i wyciągała rączki. I na tym koniec wizyty.
Powrót do domu, też nie był pozbawiony wrażeń. Dlatego, że nie miałabym jak dostać się na peron III, żeby wrócić pociągiem Eurocity i dostać się do pociągu (schody), wybrałam pociąg TLK (piętrus). A tam  wreszcie normalne wejście dla wózków. Ale na korytarz już nie wjechałam. Stałam całą drogę do Konina w holu, w przeciągu i tłumie ludzi.
Ot, to nasza wyprawa, niegodna polecenia. Tak się podróżuje w Polsce z dzieckiem . A Igunia przeszła chrzest bojowy.

Brak komentarzy: