Wrzesień już dawno za Nami... właśnie we wrześniu po wakacyjnej przerwie zaczęłyśmy intensywną pracę z logopedą. Igunia zrobiła niesamowity postęp zwłaszcza w skupianiu uwagi na zajęciach. Wykonuje posłusznie polecenia, mamy nawet swój pierwszy poważny segregator z materiałami od Pani logopedki. Iga go uwielbia, mogłaby oglądać godzinami i czytać literki :) Zrobiła się bardziej rozgadana, choć oczywiście po swojemu. Pani logopedka powiedziała, że to nieważne, najważniejsze że wydaje jakiekolwiek dźwięki. Choć słownik z dnia na dzień się wzbogaca: -mama, -tata, -baba, - lala, -da (daj), -lyba (ryba), -Zuza (Zuzia), a jak czegoś nie potrafi powtórzyć to wszystko jest LIPA.
Mimo moich szczerych chęci, pomysł muzycznego przedszkola (z tym dla dzieci z każdą niepełnosprawnością) dla Iguni był chybiony. Pomijam, że moje małe dziecko zginęło w tłumie trzy i czterolatków. Pani prowadząca ani razu nie zachęciła Igi do wspólnej zabawy. Moje dziecko godzinę zajęć spędziło samo na podłodze. A Iga jest dzieckiem, które fajnie tańczy w kółku, tylko po prostu trzeba je wziąć za rączkę i naprowadzić. Mimo, że nakreślałam Pani instrukcję obsługi Igi, zupełnie się Nią nie zajęła. Po zajęciach Pani zaczęła się tłumaczyć, że bardzo ciężko jest z dziećmi zrobić kółeczko i jakby zajęła się Igą , to wszystkie dzieci by Jej pouciekały. Ups...
Dzisiaj byliśmy również w Krakowie, po nowe oczko dla Iguni, na szczęście za pierwszym razem udało się Jej ładnie dopasować.
W oczekiwaniu na nowe oczko... |
Od czwartku zaczynamy ulubione zajęcia z integracji sensorycznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz