Męska część rodziny w pracy... więc korzystając z pięknej lipcowej pogody spakowałyśmy walizkę i wyjechałyśmy z zaprzyjaźnionym biurem podróży " Alicja" w nasz ulubiony zakątek Polski- morze... a dokładniej mówiąc do Karwii. Obawy były, jak Iga zniesie tak długą podróż autobusem, ale dała radę... Mała, spokojna wieś... ale nam oprócz słońca, plaży i morza nic więcej do szczęścia nie było trzeba. Pogodę miałyśmy przez cały tydzień jak na zamówienie... ( już dawno nie pamiętam, abym tak trafiła z pogodą), ale podobno każdy ma taką pogodę na jaką zasługuje... Igunia z pewnością na inną nie zasłużyła...
To nasz pierwszy wyjazd we dwie...
Jadąc z dzieckiem trzeba zabrać niemal pół chałupy... bo nigdy nie
wiadomo co i kiedy się przyda... Pakowałyśmy się prawie tydzień,
przeszłyśmy negocjacje, które książeczki bierzemy, a które nie... i ile
lalek jedzie z nami? Pojechałyśmy, nie wiedząc czy autokar
nas zabierze... z ogromną walizą, dwoma torbami i namiotem plażowym na
plecach...
Morze, plaża to najlepsza terapia na Iguni nadwrażliwość sensoryczną.
Początki nie były za dobre, ale z godziny na godzinę zaczynała dotykać
piasek i nawet dwa razy udało się zamoczyć nóżki w zimnym Bałtyku... Później była już tylko przeszczęśliwa...
2 komentarze:
Śliczna dziewczynka. Dużo dużo zdrówka życzę :*
Ślicznie dziękujemy... i pozdrawiamy :-)
Prześlij komentarz