Igunia wielki mały człowiek 660 gram

Igunia wielki mały człowiek 660 gram
ŻYJ Z CAŁYCH SIŁ...

czwartek, 5 stycznia 2012

Wizyta u logopedki...

Dzisiaj zupełnie przypadkiem trafiłam z Igunią do logopedy, która przyjeżdża z Konina do Turku.  Na razie wizyta ograniczyła się do wywiadu i ogólnego zapoznania pani Doktor z Moją Córcią. Zapoznawała, a raczej próbowała zapoznać Igę z dźwiękami zwierzątek i jednocześnie pokazywała je na obrazkach. Niestety nie  specjalnie była zainteresowana. Najlepiej się czuję we własnym domu, wśród swoich zabawek. Ale będziemy spotykać się co tydzień w czwartki i mam nadzieję, że po jakimś czasie będą tego efekty.  Już na pierwszej wizycie dostałyśmy zadanie domowe. Mamy pokazywać i zachęcać Igusię do dmuchania na przykład piórka, piłeczki to tenisa ziemnego, świeczki, dmuchania w lustro, aby zaparowało. Chodzi głównie o to, aby Igunia ćwiczyła składanie usteczek i jednocześnie trenowała aparat oddechu. Ogólnie Igunia zrobiła się bardzo gadatliwa, ale jest to język mało dla nas zrozumiały. Buźka Jej się nie zamyka, ale trudno zrozumieć o czym tak nawija. Najbardziej zrozumiałe, to TATA, MAMA, NIE... taka, taka, daka, daka... cokolwiek to znaczy. Ważne, że wymawia sylaby, bo od tego dziecko zaczyna.
Co pocieszające Iguśka nie ma problemów z gryzieniem, sama w rączce trzyma batonika z Hippa i gryzie i tak jest z każdym posiłkiem. Aha, mam wypróbować, to rada logopedy, dać Jej soczek ze słomką i zobaczyć, jak sobie da radę. 
No i Igunia chodzi dookoła łóżeczka trzymając się szczebelek. Podobno, biorąc pod uwagę Jej słabą centralną część ciałka, ku zaskoczeniu rehabilitantów super sobie radzi.
Kolejna sprawa to taka, że jak nie ma mnie w okolicy Igunia nie płacze rozpaczliwie na rehabilitacji. Jak dzisiaj poszłam do recepcji załatwiać wizytę u logopedy, rehabilitanci sami ćwiczyli z Igą, a ta ani nie pisnęła.

Brak komentarzy: