Igunia wielki mały człowiek 660 gram

Igunia wielki mały człowiek 660 gram
ŻYJ Z CAŁYCH SIŁ...

piątek, 31 stycznia 2014

Ach, wcześniactwo...

Wcześniactwo nie daje nam o sobie zapomnieć... Z roku na rok lista specjalistów zamiast się skracać, niestety się wydłuża. W związku z zaburzeniami mowy na zajęciach SI zasugerowano nam, żebym udała się z Igą do foniatry. Coś pewnie jest nie tak... i czas to wyjaśnić. Żadne badania ani eeg, ani rezonans, ani badania genetyczne nie dały nam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego Iga ma takie problemy z mową? Długo płakała bezdźwięcznie, teraz jest o niebo lepiej, ale w dalszym ciągu ma delikatny i subtelny głosik... O dziwo, nigdy nie miała problemów z gryzieniem, co sugerowałoby, że mowa powinna być lekka. Tymczasem tak nie jest. Uczęszczamy systematycznie do logopedy, nie opuszczając żadnych wizyt nawet mimo mroźnej zimy... postępy są, wprawdzie nie duże, ale są. Nasza logopedka jest znakomita, Iga Ją uwielbia... po zajęciach z płaczem wraca do domciu, że zajęcia się już skończyły. To dostateczne świadectwo na to jak dotarła do Igi. 

Borykamy się w dalszym ciągu z nadwrażliwością dłoni... Za nic nie idzie zmusić mojej Córci do malowania palcami oraz do zabawy piaskiem czy ryżem. Okolice ust też są wrażliwe, ale udaje się choć przez 5 sekund umyć ząbki, czy pomasować buźkę. 

Nadal się stymuluje, trwa to dość długo więc też już zaczyna mnie niepokoić. Najpierw było pukanie we wszystko rączkami, teraz jest " gadanie" do paluszków. Przejawia się to zachowanie zwłaszcza w bezczynności, kiedy nikt się Nią nie zajmuje, wtedy zaczyna dodawać sobie bodźców. 

Walka z nocniczkiem, tez niestety nam nie wychodzi. Iga w dalszym ciągu gołą pupcią nie chce usiąść na nocniczek. Jest świadoma, gdzie powinna załatwiać swoje potrzeby, a gdzie załatwia. Na słowo "nocnik" słyszę tylko NEEEEEE. Jak próbuję Ją posadzić zaczyna się walka, pręży się i sztywnieje...

Pewnie o wcześniactwie Iguśki nie zapomnimy, choćby ze względu na Jej jednooczność, ale mam nadzieję, że uda nam się zwalczyć inne zaburzenia, z którymi walczymy na co dzień...

5 komentarzy:

Unknown pisze...

a może nocniczek zamienić na zwykły kibelek? wcześniactwo to psiakrew która zawsze coś tam ukazuje brrr...

PATRYCJA pisze...

Kochana, na widok kibelka ucieka gdzie pieprz rośnie...

blizniakiboskie@gmail.com pisze...

Strasznie Wam kibicujemy!!

PATRYCJA pisze...

Danusiu DZIĘKI za słowa wsparcia, czasem nam tak potrzebne...

Anonimowy pisze...

Może znajdzie się jakiś sposób na nocnik czy kibelek. Moja córka też dlugo uciekała przed nocnikiem czy kibelkiem, a uwielbiała lepienie z ciastoliny, więc postawilam jej warunek: lepienie z ciastoliny tylko podczas siedzenia na kibelku, oswoila się i poszlo w końcu z górki.