Igunia wielki mały człowiek 660 gram

Igunia wielki mały człowiek 660 gram
ŻYJ Z CAŁYCH SIŁ...

środa, 10 maja 2017

Eureka!!!

Urodzić wcześniaka oznacza bynajmniej w naszym przypadku ciągłe obserwacje i kontrole. Tak też było w 2015 roku kiedy przekonywałam początkowo członków rodziny później pozostałych, że Iguni chód mi się nie podoba, że ewidentnie jest to przykurcz kolan i zarazem koślawość stóp. Wreszcie odbyły się znane nam "wycieczki po specjalistach". W 2015 roku w grudniu odwiedziłam ortopedę w Poznaniu, który jak najbardziej potwierdził moje obawy. Choć ze mnie fizjoterapeuta jak z koziej dupy trąbka... ale i czasem prosty, zwykły człowiek potrafi coś mądrego zauważyć. Zalecenie pana doktora było jedno: " Nic tylko wykonać łuskę goleniowo-stopową typu GRAFO" (patrz zaświadczenie).



Uderzyło to we mnie ze zdwojoną siłą, w Tatę Iguni chyba jeszcze bardziej... Kiedyś musieliśmy zaakceptować i nauczyć się, że nasze dziecko nosi epiprotezkę na oczku ( to cholernie boli), a teraz kolejny cios... Chyba jak na jedno dziecko to za dużo. Szklane oczko, teraz plastikowa nóżka... Wróciliśmy załamani... jak tu "normalnie " w tej nienormalnej rzeczywistości funkcjonować... Odpowiadać na najgorsze pytania dziecka... o inność... Bo według doktora innych metod walki z przykurczem nie ma...
Zaraz po Nowym Roku w 2016 mieliśmy umówioną już wcześniej wizytę u neurologa, który jednocześnie jest fizjoterapeutą. Pokazaliśmy pani doktor ów dokument i mieliśmy kategoryczny zakaz wykonania łuski. Rada to ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć...
I zaczęła się rehabilitacja nóżek, bo przecież tak naprawdę Iga jest systematycznie rehabilitowana praktycznie od momentu kiedy odebrałam ją ze szpitala, czyli od listopada 2010 roku...
Póki co przykurcz nadal jest i koślawość stóp również...
To tak w kwestii przypomnienia, bo już kiedyś o tym wszystkim pisałam...
Dobra wiadomość, taki mały krok naprzód nastąpił teraz... w zasadzie po 1,5 roku... kiedy to jedna z mam na fb grupie o wcześniakach opisała swój problem jakże podobny do naszego ( z tym że chyba szybko znalazła fachową pomoc), posypały się komentarze pod postem. Od innych mam, od pedagogów, od fizjoterapeutów ... dla mnie EUREKA ( bo nikt nigdy wcześniej mnie nie uświadomił, nie powiązał tych spraw ze sobą). A mianowicie, że przykurcz kolan ma wpływ na brak koncentracji u dziecka, problemy z nauką pisania... ( to wszystko z czym walczymy na co dzień u Iguni), biorąc do tego brak predyspozycji wzrokowych ( jednooczność, astygmatyzm, oczopląs, krótkowzroczność)- nie jest łatwo! Szczerze powiedziawszy NIGDY tych dwóch spraw bym nie powiązała ze sobą... po czasie jakby pewne elementy układają się w logiczną całość... Może rzeczywiście problem tkwi w nóżkach... tylko do cholery dlaczego żaden specjalista nawet na wizycie prywatnej mi tego nie powiedział, że to poważny problem, że niesie za sobą poważne konsekwencje... Czy wychodzą z założenia, że i tak nic z tych dzieci nie będzie to po co zawracać sobie nimi głowę... Przecież Igunia niebawem rozpocznie szkolne życie i jeśli teraz w odpowiedni sposób nie zareagujemy skutki mogą być opłakane... Jako matka robię wszystko, aby "wyprowadzić" Igunię w miarę dobrze z wcześniactwa, aby przygotować ją do samodzielnego życia i szlak mnie bierze, że odwiedzając specjalistów z "dużych" miast, zostawiając im nie małe pieniądze za wizytę, nie dostaję nic w zamian... przecież  jestem tylko matką, nie skończyłam medycyny tylko politologię... I jeżeli czyta mojego bloga jakaś mama bądź tata z grupy wcześniakowej to DZIĘKUJĘ Wam, że JESTEŚCIE, bo jednak Internet wbrew opiniom to skarbnica wiedzy!!!

Brak komentarzy: